Flow projektowe – kiedy czujesz, że możesz wszystko
Autor:
Anna Maria SokołowskaKategoria:
Wnętrza Życie ArchitektaCzym jest Flow?
Na pewno każdy z Was miał w swoim życiu taki moment, ( kiedy jesteście związani z zawodem kreatywnym zdarza Wam się to zapewne częściej), że czuliście, że możecie przenosić góry i wykraczać poza swoje dotychczasowe możliwości projektowe. To uczucie, kiedy możesz wszystko, kiedy, sypiesz pomysłami jak z rękawa do tego stopnia, że wszystkie pomysły są tak genialne, że nie jesteś w stanie wybrać tego jedynego.
Moim największym marzeniem jest być ciągle w takim stanie, tylko nie wiem jak by wtedy wyglądało moje życie, bo obecnie normalne ono nie jest, a co dopiero, kiedy miałoby być w stanie permanentnego flow. Flow to taki niezbadany twór, który pojawia się i znika w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Nie można się na niego przygotować, zatrzymać go na tak długo jak się tylko chce.
Mam wrażenie, że jest zupełnie niezależny ode mnie. Jednego dnia budzę się i czuje się jak He-man (roczniki z lat 70-80 tych ubiegłego wieku wiedza, o co chodzi, a reszta niech się doszkoli) biorę swój miecz i zaczynam kosić jeden projekt za drugim, a za chwilę flow odlatuje na kilka tygodni i długotrwałe bezproduktywne wgapianie się w monitor doprowadza mnie na skraj rozpaczy.
Co robię, kiedy flow przychodzi?
Staram się je złapać i nie puszczać, a tym samym w trybie ekspresowym przerabiam wszystko, co tylko mogę po to żeby zrobić w tym stanie upojenia inspiracyjnego jak najwięcej. Czasem trwa to jeden dzień czasem 3, a potem przychodzi znowu stan marazmu. Mimo wszystko częściej w okresie zimowym jak letnim, widać witamina D jest sprzymierzeńcem flow projektowego.
Stan ten jest o tyle niebezpieczny, że pozwala zapomnieć zarówno o potrzebach fizjologicznych jak i o jedzeniu. Kiedy po 7 godzinach wytężonej pracy umysłowej i ciągłym negowaniu uczucia głodu w końcu siadasz do jedzenia pochłaniasz je z szybkością światła, tylko po to żeby za chwilę usiąść ponownie do komputera. Gorzej dla twojego pęcherza, kiedy powtarzasz sobie w kółko „ Jeszcze chwile, jeszcze jednak kreska, jeszcze kilka linków do maila z inspiracjami.
Takim oto sposobem dopada cię godzina 21 i z wyrzutami sumienia jedziesz do domu, bo w końcu przecież masz rodzinę, która cię potrzebuje i która przez lata nauczyła się też żyć zarówno z twoim flow jak i z twoimi dołami.
Zatrzymać flow – da się?
Dla mnie takim chwilowym oderwaniem od projektów jest pisanie tekstów. Robię to też w stanie, flow bo wtedy mam wyjątkową łatwość w przelewaniu myśli na słowo pisane i wtedy mogę naprawdę się rozwinąć z myślami, które kłębią mi się w głowie.
To dobry sposób na pozbycie się ciśnienia w umyśle z natłoku słów, przelewasz je do komputera i możesz za chwilę dalej zająć się projektem i skupić już tylko na tym, kiedy nic ci w głowie nie stuka i nie puka.
Jak dla mnie niezawodnym sposobem na zatrzymanie flow jak najdłużej jest:
Powiecie „Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić”.
Tak zgadzam się z Wami, dlatego właśnie wykorzystuje to moje flow do granic możliwości, kiedy tylko jest, bo kolejny dzień może już nie być tak słoneczny, pod niewygodnym materacem mogą boleć plecy, a jeszcze do tego złapało się od przedszkolaka jakiegoś wirusa i wisi się na chusteczkach higienicznych próbując kolejny raz nie obsmarkać monitora.
Życie Kochani, życie.
Projektowe marzenie, które pobudza flow!
Obecnie prowadzę bardzo ciekawy projekt, który opiera się na stworzeniu wnętrza istniejącego jedynie na potrzeby działań marketingowych dewelopera. Co to oznacza? Dostaję rzut mieszkania i wytyczne odnośnie stylu i mogę w nim spełnić swoje najskrytsze marzenia projektowe pod względem materiałowym.
To się nazywa projektowa bajka! Nie masz limitu budżetu, nie masz nad sobą szczegółowych wytycznych klienta, a dostajesz nieograniczoną możliwość wyżycia się twórczego. Jak tu nie mieć flow przy takich projektach? :D
To nie jest mój pierwszy raz, kiedy tworzę tego typu aranżacje. Kilak lat temu, a dokładnie 7?! (ale ten czas leci) w 2011 roku, tworzyłam je na potrzeby jednego z Trójmiejskich deweloperów na osiedle Mistral, doskonale się przy tym bawiąc. Wtedy wytycznymi do poszczególnych mieszkań była liczba mieszkańców, oraz ich hobby, dzięki czemu powstało kilka ciekawych nawet jak na obecne czasy aranżacji.
Jeśli interesuje Was, co wtedy stworzyłam kilka zajawek z ówczesnych projektów poniżej pod tekstem.
Na fali mojego dzisiejszego flow, życzę Wam samych doskonałych pomysłów i flow kiedy tylko sobie tego zamarzycie.
Może i wy macie jakieś ciekawe patenty na zatrzymanie flow projektowego? Podzielcie się ze mną.
Świetny artykuł! I to nie tylko od strony merytorycznej. Mnie zachwyciło przede wszystkim samo podejście do sprawy niejako „od tyłu”. Wszędzie można znaleźć artykuły pt. jak sobie radzić z wypalenie itp. Ty pokazujesz pozytywny aspekt, jak zatrzymać w sobie tą moc, jak ją wspierać. Dziękuję za artykuł i pozytywną energię jaką się tu dzielisz! 🙂 czekam na więcej artykułów gdzie opisujesz jak pracujesz, jak pracowałaś, aby osiągnąć taki sukces i poziom w branży 🙂
Dziękuję, ciesze się, że moje flow przyczyniło się do powstania tego artykułu a tym samym stało się dla Ciebie pomocne 🙂 Właśnie przygotowuję dwuodcinkowy post o błędach młodych przedsiębiorców, co robić a czego unikać 🙂
Ja właśnie mam takie flow i strasznie chcę gdzieś wcisnąć płytki patchwork, Twoja strona podpowiada mi sporo pomysłów 🙂
hehe to super 🙂 trzymam kciuki żeby się udało 🙂