Trendy w pandemii

To będzie inny artykuł o trendach wnętrzarskich niż to czego się spodziewacie. Inny dlatego, że nasz świat po ostatnim roku też jest "inny”. Świat się zmienił, my się zmieniliśmy, zmieniły się nasze perspektywy, możliwości, oczekiwania i nasze otoczenie.

Analiza trendów zazwyczaj opiera się na obserwacjach. Towarzyszą im podróże, analiza zachowań ludzkich, ich ubioru, przyzwyczajeń, tego jak, żyją, gdzie, żyją, jak korzystają z danej przestrzeni, przedmiotów, czym się otaczają, jakie są ich cele? Ostatni rok pokazał nam, że "less is more” może stać się kierunkiem, dużo bardziej pożądanym niż dotychczas.

Zatrzymaliśmy się na chwilę, taki zaciągnięty hamulec ręczny, daje pole do przemyślenia swoich potrzeb i dotychczasowych przyzwyczajeń. Zostaliśmy zamknięci w domach, nasze 4 ściany stały się naszą codziennością przez 24 godziny na dobę i zaczął się dla części z nas bardzo ciekawy proces, który od dawna obserwowałam na forach, ale nie było on w głównym nurcie codzienności.

"Nauczmy się oduczać”

To zdanie pierwszy raz usłyszałam w październiku na spotkaniu online z Zuzanną Skalską (jedną z najbardziej znanych guru w zakresie obserwacji trendów) i powaliło mnie ono na kolana. Tak jak napisałam na początku obserwacja trendów to obserwacja ludzi, na tej podstawie ustawiane są priorytety nie tylko w zakresie kierunków konsumpcyjnych, ale również trendów z modzie, designie, architekturze czy wnętrzach. Targi wnętrzarskie, które niezmiennie nam projektantom towarzyszyły kilka razy w roku, nagle zniknęły.

Dla mnie osobiście, z jednej strony była to możliwość, aby nareszcie nie gonić z miasta do miasta i z Polski do Włoch, aby oglądać kolejne nowe kolekcje mebli, dodatków, kolejne innowacyjne rozwiązania, które dostępne będą może za kilka lat. Dlaczego? Bo jesteś projektantem, powinnaś znać najnowsze trendy, to co się dzieje w świecie designu, żeby móc to później przekazać klientom, przełożyć to na przyszłe projekty.

Skąd teraz czerpać inspiracje, kiedy targi zamknięte? Brak interakcji z ludźmi, nie ma możliwości podróżowania, obserwowania człowieka w jego naturalnym środowisku jakim jest np. "miejska dżungla”? Jak określić co będzie w "modzie” w nadchodzącym roku, co ludzie będą chcieli kupować, jak mieszkać? Może przyszedł czas na obserwacje swojego najbliższego otoczenia i tego jak się ono zmieniło na przestrzeni ostatniego roku?

Zadajmy sobie pytanie co zmieniło w naszym życiu "covid’owe zaciągnięcie hamulca”? Co w nas zmieniło mentalnie, czy staliśmy się bardziej otwarci na nowe, czy potrafiliśmy się dostosować do zmieniającej się sytuacji, czy te sytuacje wymagały od nas większej elastyczności, cierpliwości, spokoju? Czy zmieniły się nasze plany i priorytety, życiowe, jakie rzeczy z naszych list "must have” wyrzuciliśmy, a jakie się na nich pojawiły? Może takie, które latami były odkładane, bo „brak czasu, brak motywacji, możliwości, perspektyw”?

Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale nie wrócimy już do świata i rzeczywistości sprzed pandemii. Dlatego zmiana myślenia jest jedynym słusznym kierunkiem, nawet jeśli wywołuje to w nas ataki paniki, kiedy nasze zawsze poukładane i zaplanowane życie w jednym momencie musiało przestawić się na inny tor. Jedyny słuszny kierunek to „nauczyć się oduczać”. Oduczać starych schematów, przyzwyczajeń i być bardziej otwartymi na nowe możliwości, które daje nam również nasza przestrzeń życiowa.

"Chcieć mniej”

Czy byliście zaskoczeni jak niewiele rzeczy, którymi się otaczacie jest wam naprawdę potrzebna? Czy wasze plany podróży, ograniczyły się do tego, o której dziś pójdę na zakupy pierwszej potrzeby, albo którą trasą po lesie przegonić dziś psa? Nasze potrzeby zmieniły się diametralnie! Wiecznie przeładowane grafiki, listy rzeczy do zrobienia i szafy z ubraniami, nagle część mebli stała się zbędna. Po co mi 10 swetrów, 8 par jeansów, 30 par butów, czy 20 koszulek, skoro całymi dniami chodzę w leginsach albo spodniach od dresu i 3 bluzach na zmianę, mam dres wyjściowy i taki po domu, albo piżamę dzienną i nocną.

Nagle gonienie za trendami i tym, żeby w każdym sezonie mieć kolejne nowe ubrania, zeszło nawet nie na drugi, ale na ostatni plan. U wielu z nas zaczęło się odgruzowywanie własnej przestrzeni życiowej, bo wcześniej nie było przecież czasu na dogłębne zastanowienie się nad otoczeniem, bo jak człowiek przychodził z pracy, to gotowanie, czas z rodziną i zastawała nas noc. Gdzie tu jeszcze czas i energia na myślenie o tym jakie przedmioty nas otaczają. Teraz przyszedł czas, że aby nie zwariować w 4 ścianach, trzeba było znaleźć sobie zajęcie.

Dla części z nas nic się nie zmieniło w kwestii wiecznego niedoczasu i prób zagięcia czasoprzestrzeni. Niektórzy projektanci nic w tej kwestii nie zmienili, bo od zawsze pracowali na home office i tak naprawdę pandemia nie wniosła nic nowego. Jednak wielu z nas uległo chęci wprowadzenia zmian w otaczającym ich, własnym małym świecie.

Dla mnie ruch "less waste” czy "zero waste” nie był niczym nowym, grupy o tej tematyce odwiedzam od lat, od momentu, w którym podjęłam decyzję o wkroczeniu na drogę minimalizmu, również tego życiowego. Od zawsze minimalizm w architekturze i designie był dla mnie tym nurtem, w którym czułam się najlepiej, jednak do wprowadzenia go w życie codzienne potrzebowałam dojrzeć jak do każdej radykalnej zmiany w swoim życiu.

Chcieć mniej to bardzo ważne hasło, a zarazem jeden z trendów, które obserwuje od kilku lat, ale trend ten obecnie ma dużo mocniejszy wydźwięk niż miał w latach ubiegłych. Otaczanie się mniejszą ilością rzeczy, spowodowało również zmiany w sposobie użytkowania naszej przestrzeni. Okazało się, że już nie potrzebujemy mnóstwa przepastnych szaf, że kilka komód, wiszących szafek czy regałów załadownych po brzegi, można z powodzeniem sprzedać, bo stoją puste.

Minimalizowanie przestrzeni życiowej

Dało to przestrzeń w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przestrzeń wolnych ścian i podłogi, możliwość wzięcia „oddechu” w miejscu, które posiada tylko to co niezbędne do codziennego funkcjonowania. Co za tym idzie, w części tych mieszkań i domów zagościła pustka, okazało się, że tak samo jak ilość przedmiotów, możemy zminimalizować ilość m2.

Tu pojawia się kolejny ciekawy trend, minimalizowanie przestrzeni, wydatków i maksymalizowanie oszczędności. Od lat tak bardzo promowany w USA, które po kryzysie na rynku nieruchomości z 2008 roku nie było w stanie się podnieść. Ludzie potracili swoje wielkie domy na które mieli zaciągnięte kredyty lub nie było ich stać na to, żeby je utrzymać.

Część z nich, aby ograniczyć koszty do minimum i stać się ludźmi wolnymi od kredytów postanowiła zmienić swoje życie i tu z pomocą przyszły małe domy mobilne. Taki dom można zarówno ze sobą zabrać, bo jest przystosowany jako przyczepa w maksymalnych dopuszczalnych do transportu kołowego gabarytach, jak i postawić na podwórku u przyjaciół, rodziny czy wynająć kawałek ziemi, aby postawić go na dłuższy okres.

Takie domki mobilne do całorocznego zamieszkania robią furorę na rynku Amerykańskim, ale u nas też się pojawiają, chociaż u nas wiodą prym domki do 35m2 bez pozwolenia, czyli na zgłoszenie. Nie chcę wchodzić teraz w kwestie formalne, bo tu dużo by pisać o prawie budowlanym, ale przytaczam ten przykład jako gotowość Polaków na przejście od domów XL do domów S, nie tylko ze względów finansowych, ale również ideowych.

Uważam ten trend za bardzo przyszłościowy, również w zakresie projektowania wnętrz. Tu świetnie się sprawdzą osoby, które do tej pory projektowały wnętrza statków i jachtów. Doświadczenie zdobyte przy projektowaniu na tak ograniczonej przestrzeni będzie niezastąpione przy maksymalizacji funkcjonalności przy minimalnej ilości m2.

W tym kierunku warto uczyć się od Japończyków, oni są mistrzami minimalizmu, również tego powierzchniowego i geniuszami, jeśli chodzi o rozwiązania przedmiotów użytkowych na kilka różnych sposobów funkcjonalnych.

Home Office

Dla dużej części z nas, tych którzy do tej pory pracowali w swoich biurach, czy dużych przestrzeniach komercyjnych, ograniczenie możliwości użytkowania naszych miejsc pracy, wymusiło przeanalizowanie zmian w przestrzeni prywatnej na urządzenie home office na czas pandemii. Okazało się, że również cała rzesza naszych klientów (prawdopodobnie po raz pierwszy) zaczęła intensywne użytkować przestrzeń, która do tej pory stała pusta, jako zaplecze typu pokój gościnny z funkcją biurową. Nieużywana toaletka w sypialni, na której piętrzyły się częściej ubrania, stała się idealnym miejscem do pracy.

Dla tych, którzy nie posiadali swojego miejsca do pracy, wybawieniem okazał się duży stół w przestrzeni jadalni. Niektórzy z nieukrywaną zazdrością myśleli o swoich kolegach, posiadających w mieszkaniu gabinet, z opcją zamknięcia przed dziećmi. Nauczyliśmy się kreatywności w wykorzystywaniu dostępnej przestrzeni i zmianach pod nowe funkcje, które do tej pory nie stanowiły dla nas priorytetu.

Wiele osób dla ograniczenia kosztów, zdecydowało się na rezygnacje z wynajmowania biur. Dużo biurowców stoi pustych i coraz częściej się słyszy o planach zmiany ich funkcji na mieszkalne. Z zainteresowaniem czekam na moment, kiedy okaże się jaki procent firm wróci jeszcze do stacjonarnych biur i to starego schematu pracy. Tak jak do tej pory nie wyobrażałam sobie pracy zdalnej z moim zespołem, bo zawsze miałam wszystkich "pod ręką” tak okazało się, że 6 miesięcy zeszłego roku przepracowaliśmy poza biurem.

Dla mnie też naturalnym kierunkiem stało się myślenie "a może zrezygnować z biura?”, czas pokazał, że radzimy sobie doskonale i bez niego. Jednak w moim przypadku poszło to trochę w innym kierunku i rzeczywiście zwalniamy nasze obecne biuro, ale przenosimy się na własny, nie na wynajmowany lokal, bo pojawiła się taka możliwość.

W przypadku rynku Amerykańskiego, wielkie korporacje po tym jak musiały wysłać swoich pracowników na home office zaczęły dotować im możliwość stworzenia wygodnego miejsca pracy w domu. Jeśli nie było takiej możliwości, aby wydzielić miejsce pracy w miejscu zamieszkania, decydowały się na wynajem pokoju hotelowego jako jedno osobowego miejsca pracy biurowej. Zaskoczyła mnie ta informacją na początku, ale wiedziałam, że ten kierunek jest realny do utrzymania. Okazało się, że co raz więcej hoteli w Polsce zaczęło wprowadzać do swojej oferty również wynajem pokoi hotelowych pod biura i to nie tylko po to, żeby obejść przepisy.

Niektóre Państwa korzystając z kierunku home office i możliwości pracy zdalnej z każdego miejsca na świecie, zorganizowały akcję promocyjną namawiając na przeprowadzenie się do ich kraju, oferując z tego tytułu dodatkowe korzyści w postaci ulgi podatkowej. Trend digital nomad, czyli osoby, która może wykonywać pracę zdalną z każdego miejsca na świecie nigdy nie był tak silny i w zasięgu ręki dla tak dużej ilości osób.

"Wynajmuję nie kupuję” i meble z drugiej ręki

Kolejnym ciekawym kierunkiem, który wkracza na rynki europejskie, a o którym mówiła Zuzanna Skalska, to abonament na mieszkanie. Mieszkanie dostaje się wyposażone i płaci się za nie abonament. Takie rozwiązanie to idealna opcja dla osoby w typie digital nomad, może zmienić miejsce zamieszkani w dowolnym momencie bez konieczności uwikłania w gąszcz formalności.

Ikea wprowadza sklep ze swoimi meblami z drugiej ręki, ale jeszcze nie w Polsce, wg nich nie jesteśmy na to gotowi. Z tematem second hand, jeśli chodzi o ubrania radzimy sobie doskonale, sprzedawanie wyposażenia mieszkań na OLX też idzie nam coraz lepiej. U nas Ikea z drugiej ręki już od lat funkcjonuje na ogłoszeniach lokalnych.

Częściej doceniamy fakt, że możemy dać drugie życie przedmiotom. Ekologia wchodzi "pod strzechy” i recykling to temat, który zajmuje coraz wyższe miejsce w świadomości naszego społeczeństwa. Częściej chcemy mieć coś oryginalnego z historią i charakterem, co niesie za sobą jakąś idee, przesłanie, niż kolejny sieciówkowy mebel, który możemy znaleźć u co drugiego znajomego.

Recykling tyczy się również mieszkań z rynku wtórnego, a w szczególności mieszkań w kamienicach. Większa świadomość, dostęp do fachowych usług, możliwości finansowe i zamiłowanie do detalu idą w parze z chęcią zachowania i odnawiania zabytkowych elementów wnętrz, a nie niszczenia ich i zastąpienia tym co nowe, bo tak taniej i łatwiej.

Pójście na łatwiznę, jeśli chodzi o wnętrza, przestało być atrakcyjne, a mieszkanie pod wynajem krótkoterminowy wyposażone wolnostojącymi meblami z najtańszej grupy cenowej Ikea, nie jest dobrze postrzegane przez świadomego konsumenta. W tej sferze, to nie ceną się wygrywa, a jakością i designem, który przyciąga wzrok z gąszczu podobnych cenowo ofert.

Jakość, nie ilość

Idąc trochę w kontrze do Ikea, widzę kierunek, który bardzo mnie cieszy. Klienci stawiają częściej nie na ilość, a na jakość. Mogą wydać więcej na elementy stałe, które wkomponowujemy we wnętrze, a których nie będzie trzeba zmieniać latami i wolą poczekać na sofę 2 miesiące dłużej, żeby nie kupować pierwszej lepszej, tylko coś droższego, lepszej jakości, co starczy na lata. Mają większą świadomość, w której to również my projektanci mamy swój bardzo duży udział.

Uświadamianie konsumenta, nastawionego na podążanie za trendami, że to co się sprawdzi przez lata, to neutralna baza oparta na klasycznych materiałach i wzorach, uzupełniona dodatkami i kolorami, jest naszym zadaniem jako projektantów. Oczywiście nie chodzi o to, żeby było nudno i nijak, tu chodzi o podstawę do wyjścia poza schematy, o bazę dobrej jakości materiałów, za które klient może zapłacić więcej i cieszyć się latami nienagannym wyglądem i pięknym designem.

Dokąd zmierzamy

Celowo nie oparłam swojego pierwszego artykułu o trendach na kolorach i wzorach, na tym co na ten rok zapowiedział instytut pantone, jeśli chodzi o kolor roku, czy co się będzie działo w światowym designie. Oparłam go na obserwacja własnych z tego jak zmienia się społeczeństwo, nasza codzienność oraz potrzeby w oparciu o globalne zmiany.

Świadomość i otwartość na nowe się poszerza - to dobry kierunek, który daje nam nieograniczone możliwości zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Dla mnie samoświadomość, minimalizm i oderwanie od zatracenia w konsumpcjonizmie to najciekawsze z trendów, które obserwuje.

Wpis powstał we współpracy z marką Kaczkan Premium Wooden Floors i był wstępem do nagrania, które odbyło się w lutym w Warszawie, w duecie z Kasią Wietechą z Architekt Mo Home. Zostawiam Wam link do nagrania i zachęcam do śledzenia kanału na YouTube Kaczkan Premium Wooden Floors

Udostępnij
Zapisz się do Newslettera
  1. Wiktoriaa pisze:

    U mnie największym problemem było niewystarczające oświetlenie, musiałam zadbać o dodatkowe lampy, żeby komfortowo pracować

    1. Zdecydowanie, oświetlenie to jeden z podstawowych elementów, źle dobrane ma negatywny wpływ również na zdrowie naszych oczu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *